poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dzieci

Uważam, że nie każdy się na rodzica nadaje i nie każdy powinien mieć dzieci tylko dlatego, że jego/jej jądra/jajniki funkcjonują poprawnie. Co więcej - uważam, że nie byłbym dobrym ojcem, więc dzieci nie mam i mieć nie zamierzam.
Przypominam, że jestem w wieku, gdzie taką deklarację można traktować najzupełniej poważnie.
Nie rozumiem ogólnoludzkiego pędu ku rozmnażaniu. Rozumiem że ktoś lubi dzieci i chce mieć własne - OK, niech sobie ma. Ale wkurwiają mnie pytania "kiedy potomstwo" skierowane do mojej osoby. Ja się do roli ojca nie nadaję i z szacunku do moich potencjalnych potomków nie zamierzam ich płodzić. To że dzieci rodzą się moim młodszym kolegom i koleżankom nie znaczy, że ja też muszę!
Generalnie za dziećmi nie przepadam. Denerwują mnie. Denerwuje mnie ich bezsensowna paplanina, darcie mordy dla zabawy. Starsze dzieci wkurwiają mnie pyskówkami. To ja po to mam majstrować bachora i łożyć na jego utrzymanie żeby mi potem pyskował?
Wiem że to trochę hipokryzja z mojej strony. Że sam byłem utrzymywany i sam się buntowałem, pyskowałem itd. Wdupietomam. To że ja coś robiłem nie znaczy że muszę pozwalać robić to sobie. I nie mam zamiaru poświęcać życia, żeby zarobić na ubranka, żarcie, zabawki, szkołę, studia, imprezy dla mojego hipotetycznego dzieciaka, a potem mu kupić może jeszcze mieszkanie (ja sam sobie kupiłem i przynajmniej potrafię to docenić). Po to pracuję i zarabiam pieniądze żeby coś z tego mieć. Tak, jestem egoistą, hedonistą i mi z tym dobrze.
W ogóle wkurwia mnie nowoczesne wychowanie dzieci. Siedziałem sobie dzisiaj na balkonie, a pod balkonem parę gnojków 4-5 letnich darło mordy. Obok mamusie i tatusiowie. Żadne gówniarzowi uwagi nie zwróci żeby przymknęło ryjek. Też się w tym wieku darłem na całą gębę "pobite gary" ale jak byłem poza zasięgiem wzroku i słuchu rodziców, do ciężkiej cholery, bo bym opierdziel zebrał natychmiast. A tu siedzą dumni rodzice i podziwiają objętość płuc latorośli. Pod moim, kurwa, balkonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz