środa, 17 sierpnia 2011

Po co sobie pan taki drogi samochód kupił?

Przypomniał mi się taki kawał, który robił furorę gdy byłem młodym szczylem.

Wypadek samochodowy - zderzył się Niemiec w nowiutkim BMW z Polakiem w Syrence. Samochody rozwalone dokumentnie, kierowcy przeżyli. Niemiec patrzy na wrak i stwierdza:
- Scheisse, pół roku na niego musiałem pracować.
A Polak zalewa się łzami i mówi
- Dorobek całego życia na marne...
Niemiec zdziwiony:
- To po co sobie pan taki drogi samochód kupił?

W Niemczech byle robol zarabia przynajmniej 1000 euro na rękę. To jest około 4000zł. Żeby mieć na rękę 4000zł trzeba zarabiać 6000 brutto. Co przy naszej średniej krajowej na poziomie około 3000 jest dla wielu kwotą zawrotną. A mając na uwadze, że nasza płaca minimalna to niecałe 1400 brutto - wręcz kosmiczną.
Owszem, taki statystyczny Helmut wyda więcej na żarcie i mieszkanie niż statystyczny Kowalski, bo tam chleb jest po 2 euro a u nas po 2 zł jeszcze gdzieniegdzie. Ale ten statystyczny Kowalski ma 1000, ale złotych polskich na rękę, albo i nie. I ta cała "średnia krajowa brutto" dla niego też pozostaje w strefie marzeń. Więc jeśli już ten Kowalski coś odłoży, będzie to może 200 zł na miesiąc, podczas gdy Niemiec odłoży przy zbliżonych kosztach życia 200 euro. A dobra "luksusowe" takie jak samochody, benzyna i sprzęt RTV kosztują, niestety, podobnie w Niemczech jak i w Polsce.
(BTW - nie czepiam się Niemców, bo lepszą stopę życiową od nas ma większość Europy, ale tu jest blisko i najbardziej widać. I nie chcę żeby im było tak źle jak nam tylko nam tak dobrze jak im)
I dlatego u nas standardem jest samochód 15-20 letni a u naszych zachodnich sąsiadów 10 letni to już złom.
Nie jestem przeciętnym Kowalskim, należę do "elit" które zawyżają nam tą nieszczęsną "średnią krajową brutto". Nieco mnie wkurza fakt, że choć tu jestem człowiekiem zarabiającym na niezłym poziomie to wystarczy mi przejechać trochę ponad 100km na zachód by znaleźć się w kraju, gdzie człowiek po zawodówce zarabia tyle co ja po studiach w zawodzie przez większość kojarzonym z bardzo dochodowym zajęciem.
Z drugiej strony zadaję sobie pytanie - czy mi tak źle? Mój samochód mi wystarcza, mieszkanie - na kredyt (w CHF) ale mam, jeść co mam, ubrać się mam w co. Inni mają gorzej. Ale też inni mają lepiej a ja nie chcę równać w dół. I dlatego pewnie za parę lat pojadę gdzieś by tylko nie spłacać tego pieprzonego kredytu do sześćdziesiątki. Jak większość wykształconych ludzi w tym kraju. I zostanie państwo składające się głównie z emerytów i ludzi nie mających pomysłu na życie.
Lub tak sentymentalnych jak ja, którym szkoda mimo wszystko wyjeżdżać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz